Ogródek dziadków jest najfajniejszy na świecie. Można się bawić w nim do
woli, biegać gołymi stópkami po trawie, a czasami nawet jak jest tak strasznie
gorąco to zupełnie na golasa, można wziąć wtedy węża i podlać kwiatki a jak
mama nie widzi to popodlewać też mojego młodszego brata, a potem mamę bo ona i
tak na końcu też się będzie z tego śmiała. Ten wąż jest taki superowy bo ma na
końcu pistolet więc można sobie z niego postrzelać. Można zrywać wiśnie prosto
z drzewa i rozgniatać je palcami bo wtedy wszystko koloruje się na taki fajny
czerwony kolor i jest wesoło, a babcia potem z tych wiśni co razem nazbieramy zrobi
kompot. A poziomki to można zrywać z krzaczka i wkładać prosto do buzi. I rosną
tam też boby, tylko ich nie można od razu zjadać. A mama wyrywa z ziemi jakieś dziwne liście, robi z nich sałatkę i każe nam to jeść i mówi że to zdrowe, a to jest przecież bleeeeeee. I jest hamak i można się na
nim bujać tak strasznie wysoko, że aż
prawie gałąź od orzecha się oberwie. Można się też pobujać ze starszą siostrą i
ją zrzucić z hamaka a ona potem zabierze mi bucik i zawiesi go na drzewie, ale
to nic bo przynajmniej można sobie wejść na drzewo żeby go zdjąć. Czasami
trzeba przestać bujać się na hamaku, kiedy mój młodszy brat idzie na
leżakowanie. Ale to nic bo wtedy mogę pobuszować w ogromnej stodole dziadka,
ona jest taka wielka i można by tam tyle napsocić, ale nigdy mi się to nie
udaje bo dziadek w porę mnie zauważy i krzyczy żebym wyszedł. No więc idę
popsocić gdzie indziej. A babcia to robi
najlepsze ciasto z wiśni. A jak mama poprosi dziadka o trochę ziół do ususzenia
na zimę, to on jej utnie od razu cały wielki bukiet. I w ogóle ci dziadkowie są
strasznie fajni J