Poczatek roku szkolnego przywitał nas deszczem i zimnem. Coraz więcej czasu spędzamy w domu, pierwsze katary i kaszle dają się we znaki, ale nie poddajemy się i staramy się spędzać ten czas jak najlepiej. Czasem jest trochę ciężko, bo maszyna wzywa, ale dzieci nie pozostają jej dłużne i krzyczą jeszcze mocniej. No i jak zwykle wygrywają :-) Więc moje zmagania z czasoprzestrzenią, obowiązkami, zarówno tymi krawieckimi jak i matczynymi wyglądają mniej więcej tak :
Więc wyłączam maszynę. Zabawa przecież jest ważniejsza. A potem , kiedy dzieci już wreszcie idą spać :
Wracają do mnie moi wierni asystenci, bo przecież mamie trzeba trochę pomóc :-)
Po kilku chwilach negocjacji, stwierdzam no dooobra... czyli asertywność poziom mniej niż zero. Niech tylko jeden z drugim spróbuje mi kiedyś powiedzieć coś na temat jakości moich metod wychowawczych :-) No więc siedzimy razem. Potem oczywiście mamy problemy ze wstawaniem rano do przedszkola, ale co tam !
Nawet nie mam czasu żeby to wszystko co uszyję obfotografować
Mój mały asystent zaprojektował mi nawet nowe kredkowniki. Jak uszyję kropka w kropkę to może napiszą o nas że to NOWOCZESNY DESIGN :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz