niedziela, 11 października 2015

Jak się nazywają Białe Minionki ?




   Obserwuję sobie mojego starszego syna. W jego świecie kawałek połamanej parasolki to ręka kapitana haka, moja stara zielona czapka z pomponem to czapka Piotrusia Pana, a krzesła to tylko stopnie które służą do tego aby przedostać się na stół, który właściwie nie jest stołem tylko Wesołym Rogerem ....i stwierdzam : świat ludzi dorosłych jest przeraźliwie nudny, męczący i zdecydowanie za szybki. No bo co ja robię kiedy on stojąc na swoim "okręcie" wymachuje parasolką aby przepędzić krokodyle, które rzekomo pływają po podłodze ? A no ja w tym czasie biję się z myślami co teraz powinnam zrobić żeby zdążyć :  uszyć czy wyszyć, przewinąć, ugotować zupę, odpowiedzieć na meile, wywiesić pranie, pójść na pocztę, domalować oczka wilkowi, puścić oko do męża .....i tak dalej i tak dalej. 

   W całej tej mojej gonitwie staram się zatem do niego dopasować i to są te chwile, kiedy nie istnieją komputery,  telefony ani maszyny do szycia. Oprócz zabaw w których wcielam się w czarne charaktery ( no właśnie dlaczego to ja zawsze jestem Hakiem albo Markiem Maruchą ?), staram się sprowadzić moje dzieci na te jedyną według mnie słuszną, kulturalno-oświatową ścieżkę. Taki mam chytry plan. 

   Np. co piątek chodzimy do pobliskiej księgarni. Jest to kameralne i bardzo przytulne miejsce, w którym można napić się gorącej czekolady, pobuszować między półkami w poszukiwaniu pięknie ilustrowanych, mądrych książek dla dzieci oraz mieć pewność, że kiedy zapyta się Panią o jakąś pozycję to nie będzie musiała pobiec do komputera aby ją zlokalizować albo sprawdzić autora. 

   Nasza pierwsza randka z księgarnią nie była udana, trwała bardzo krótko i zakończyła się stwierdzeniem : Mama choć do Leclerca po Zygzaka. ( Kurtyna obezwładnienia ;) Wracając spotkałam znajomą, która powiedziała " no bo to ty lubisz takie miejsca, a dzieci ich nie lubią".  
   Jednak za drugim razem było już inaczej. Spędziliśmy tam trochę więcej czasu, Mini wybrał sobie nawet książkę (kolorowanki z Zygzakiem Mc Queen - hehehe) , skusił się na białą czekoladę oraz naskrobał kilka rysunków. Zainteresował się jednak paroma pozycjami. Znalazł np. nowe - ilustrowane wydanie swojego ukochanego Mikołajka. Był zaskoczony tym jak wygląda Alcest bo w jego wyobrażeniu nie był aż taki pulchny :-) 
   Moja konsekwencja została jednak wynagrodzona. Ostatnio powiedział sam : mama to co jedziemy dzisiaj do Bacyńskiego ? Jak tak dalej pójdzie to może przy naszej następnej wizycie zaproponuje mi abym kupiła mu Szczepana Twardocha :-) 

   A tak na serio to myślę że w tym dziecięcym świecie istnieje wielka niewidzialna bitwa o względy naszych maluchów i walka ta nie jest do końca fair. Takie niszowe miejsca czy niepozorne zabawki, które nie świecą albo nie grają i za którymi nie stoi cały sztab potężnych inwestorów i producentów,  mają bardzo małe szanse aby przedostać się do świadomości naszych dzieci. Czy np.  Muminki, albo trochę bardziej współcześnie, Pan Kuleczka,  mogą konkurować ze wszechobecnymi pstrokatymi bohaterami dziecięcych kreskówek, natrętnie umieszczanymi na wszelkich dziecięcych gadżetach począwszy od plastikowych naczyń a kończąc na deskach klozetowych.
Mimo że oczy mi pękają na widok kolejnego gadżetu z "wielkiej wytwórni marzeń wujka Disneya", to nie będę hipokrytką w naszym domu nadal króluje Zygzak, który powoli jest wypierany przez  "Dzedaje" i "Misia Jodę" (czyt. Mistrz Joda). Nie będę starała się jednak wmawiać mojemu dziecku że takie rzeczy w ogóle nie istnieją. Liczę jednak że takie wypady jak np. te do księgarni pokażą mu drogę alternatywną,  którą kiedyś być może obierze. 

   W końcu to od nas rodziców zależy jak ukierunkujemy nasze dzieci i pokażemy im że czasami coś co trudniej dostępne, mniej powszechne, niewidoczne może okazać się całkiem interesujące. Czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci.  Trzeba jednak sporo cierpliwości i inwencji twórczej aby je do tego przekonać. 
   Tak właśnie było z Muminkami, które mama czytała mi kiedy byłam mała i które ja staram się teraz również głośno czytać.

A wiecie jak się nazywają Białe Minionki ? - Muminki :-)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz