niedziela, 27 września 2015

Perypetie


Podobno gdyby okazało się że nie działa facebook, youtube i skype to to byłby koniec świata....otóż nie dla mnie. Dla mnie koniec świata byłby wtedy, gdyby nie działał mój Łucznik, o czym przekonałam się dość boleśnie w tym tygodniu. Otóż..... 
popsuła mi się maszyna, a właściwie jedna jej część. Pan który miał naprawić maszynę przyjeżdżał 3 dni. Kiedy 3 dnia powiedział że dziś już na pewno dojedzie ujęłam się honorem i powiedziałam że zanim dojedzie to sama sobie ją naprawię. Okazało się że takich części jak potrzebuję do mojego starego Łucznika już się nie produkuje !!!!!!!!!!!!! Nigdzie ich nie ma !!!!!!!!!!!! Na szczęście mój najwspanialszy na świecie mąż uratował mnie (jak zwykle zresztą ) i naprawił maszynę SAM :-)
Zupełny przypadek bowiem spowodował że wpadł na pomysł jak maszynę można "unowocześnić". Moja maszyna stała bowiem na wystawie w hurtowni dodatków krawieckich - jako - hehe ZABYTEK klasy O i na niej właśnie wypróbował "przejściówkę" - tak tak, jeżeli czytają mnie posiadaczki starych Łuczników, którym zepsuła się kiedyś stopka do maszyny, pewnie wiedzą o co chodzi.
No więc od dziś jestem szczęśliwa bowiem znowu mogę szyć ....ekhmmm, to znaczy nie za bardzo. Bo nie pozwalają mi na to moje dwa małe żuczki, które ( szczególnie w niedziele wieczorem) ani myślą spać !!! Ale do nich przynajmniej nie potrzeba żadnych fachowców :-)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz