poniedziałek, 8 czerwca 2015

Cichosza

Kocham Kraków. Chyba nie jestem zbyt oryginalna mówiąc to, bo jak można nie kochać tego miasta. Nie byłam tam już dawno, bo od czasu naszej podróży przedślubnej i może właśnie dlatego zdecydowałam się na wzięcie udziału w Duckie Deck Fest...tak tak, to był tylko pretekst. Zabraliśmy zatem ze sobą Bobołki i pognaliśmy, a raczej "popędoliliśmy" do Małopolski....z dzieciakami :-)



Było pięknie i gorrrrąco !!! Obowiązkowo chustki na głowach, takiej bandany jak wilk rockendrollowiec to nawet sam Axel Rose by się nie powstydził :-)

Targi były super. Najbardziej podobały mi się dzieciaki, które podchodziły i mówiły : "mamusiuuu, zobacz jaka śliczna sówka, kupisz miiiiii", albo "ojeeeeej, jaki cuuuudny lisek, mamusiu proszę kup mi taki, kup, kup kup" .....Dla mnie to najwspanialsze słowa uznania, bo przecież to dla dzieciaków szyję te worki i bardzo się cieszę, że im się tak podobają.... ekhm, no i po raz pierwszy to ja byłam po drugiej stronie barykady, bo zazwyczaj słucham jak mój syn mówi tak do mnie widząc jakieś zabawki :-)

Taka niezbyt dobrej jakości fotka naszego stoiska, robiona na szybko telefonem. Byłam tak wszystkim zaaferowana, że zapomniałam porobić więcej zdjęć  :


I jeszcze Forum Przestrzenie od zewnątrz :-) Fajny piknik :-)


No i sam Kraków ! Sprawdziliśmy dokładnie czy nie ma na ulicach Słowackiego i Miłosza.....ech jak to dobrze że to tylko dwie godzinki pociągiem. Na pewno tam jeszcze wrócę, bo zapomnieliśmy sprawdzić czy przypadkiem nie schowali się w pieczarze Smoka Wawelskiego :-)




 No i jak tu nie być szczęśliwym :-)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz